środa, 28 października 2015

Czy uda się to składnie opisać?



W kwietniu badania. W maju wynik, wyrok! Rak złośliwy przełyku. Karta pacjenta onkologicznego, wizyty u specjalistów. Wybór: bardzo ciężka operacja, chemia. Koniec czerwca pobyt w szpitalu onkologicznym, czekanie na operację. Początek lipca - operacja, usunięty fragment przełyku i kilkanaście węzłów. Oddział Intensywnej Opieki przez cztery tygodnie! Walka o życie. Zwycięstwo! Dwa tygodnie na oddziale pooperacyjnym. Dom, cztery tygodnie w domu. Powrót na onkologię, radioterapia! Tydzień oczekiwań na zabiegi. Pięć tygodni naświetlań, dzień po dniu! Dom, cztery dni w domu, znowu szpital, powrót. 
A teraz? Dom , lekarz dochodzący, pielęgniarka, a pacjentka nie może jeść! Towarzyszy jej ból przy przełykaniu, wymioty, podają jej morfinę. Chudnie! 
Dziś podobno trochę lepiej! Daj Boże jej zdrowie!!!
 Z nią choruje cała rodzina!
( Zdjęcie znalazłam w Internecie. Dziękuję!)



niedziela, 11 października 2015

Chętnie siadam do pisania, to dla mnie wielka przyjemność. Bywa, że nie mam miłych wiadomości, ale takie jest życie, raz na wozie, raz pod wozem!
            Minęło sześć tygodni pobytu szwagierki w szpitalu, jest po radioterapii trwającej tak długo! Schudła, ciągle czuje ból, nie ma apetytu, boję się, że towarzyszy jej chorobie depresja. Dziś, to siódmy weekend jaki jej ofiarujemy, Wczoraj było bardzo źle, dziś jest dużo lepiej. Wymaga troskliwej opieki, staramy się. Sądzę, że w domu otoczona najbliższymi, powinna szybko wrócić do zdrowia. Zabiegamy o to, by mogła nią opiekować się córka. Myślę, że wszystko się ułoży.

            Szperam w pamięci, szukam czegoś radosnego! Nie ma!!! O, zapomniałam o pięknej złotej jesieni za oknem! Cudnie!

piątek, 2 października 2015

Jak oswoić codzienność?

Poranne wstawanie; o siódmej pobudka, trochę gimnastyki, zabiegi higieniczno- kosmetyczne i...celebracja śniadania,a wszystko między słowami i muzyką Trójki. Potem półgodzinna podróż do pracy i słuchanie w drodze książki z płyty. W tej chwili to "Okrutny krąg" Wilbura Smitha, a czyta mój ulubiony aktor, Marian Opania. Słuchanie tej powieścinie zawsze jest przyjemnością, bo chwilami to obrzydliwe opisy wynaturzonych zachowań, ale trzyma w napięciu. Co mnie pokusiło to wypożyczyć! ? Ciekawość!!!
No i do pracy! Lekkiej, łatwej i przyjemnej! Szefem jest mój mąż, chwilami to kłopotliwe, ale rzadko.
Rozmowy z klientami często budujące, ale bywa różnie. Słucham, doradzam, chwalę decyzje. Nierzadko dziwię się wyborom i w duchu uśmiecham, ale podobno nie dyskutuje się o gustach. "Nie to jest ładne co jest ładne, ale to co się komu podoba", stwierdzono w jednej z kabaretowych piosenek i tego się trzymam!
Powrót do domu to trzydzieści minut samochodem. Podziwiam widoki, które pomimo siedemnastu lat codziennych podróży ciągle są atrakcyjne.Wypatruję ptaków, zwierząt, podziwiam ogrody przydomowe, śledzę uprawy pół i łąk. Sycę się  zielenią lasów. Widoki nie powszednieją, zmieniają je pory roku. W czasie powrotu słucham dalszej części powieści.
W domu jestem przed osiemnastą. Tu dopada mnie codzienność! Gotuję, piorę, prasuję, sprzątam. Jemy późny obiad, niestety często z deserem i...bywa różnie.
W pogodne dni spotykamy się ze znajomymi i przyjaciółmi w ogródkach przy pubach, kawiarniach czy restauracjach.Czasem coś jemy, mąż pije piwo, ja jem lody. W dni zimne i słotne cieszymy się domem. Oglądamy telewizję, czytamy, zaglądamy do Internetu. Lubię dni niepogody, bo wtedy spokojnie mogę nie wychodzić z domu, jestem usprawiedliwiona i bywa, że uda mi się zakraść na mój blog pisany z ukrycia.