wtorek, 30 maja 2017

???

Wstąpiliśmy na obiad do miejsca urządzonego w stylu PRL. Zjedliśmy po wielkim jak talerz schabowym z kapustą, zamówiliśmy kawę. Wzruszające było dla mnie to, że kawę podano w szklankach z koszyczkiem.
Nie czułam się szczęśliwie w okresie Polski Ludowej! Nie lubiłam tego typu zastawy!!!
Dlaczego spodobały mi się teraz te szklanki z których dawniej siorpano kawę z fusami?
Dzieciaki mają w kuchni mnóstwo urządzeń elektrycznych i elektronicznych, ale jak trzeba zrobić wnuczce do klopsików jej ulubiony sos pomidorowy, to nie ma podstawowego "przyrządu"! Kupiłam, zawiozłam, jest! Nazywam ją "kwirlejką", córka mówi "ćwirlejka"!
Jak nazywacie to cudo z epoki babcinej kuchni?
Jeszcze niedawno nie spotykałam wróbli, martwiłam się, że zniszczyliśmy ich środowisko i nie potrafią się odrodzić!
A tu proszę! Towarzyszyły nam w kawiarnianym ogródku. W ich towarzystwie lody smakowały pysznie!
Jak myślicie, dlaczego były lata chude dla wróbli?
W pogodnym nastroju pozdrawiam Was serdecznie!

sobota, 27 maja 2017

Radośnie!

Mam własne zielone miejsce na ziemi!
To naprawdę moje stokrotki!
Różowe też rosną u mnie!
I mój ci jest ten kawałek tarasu obrośnięty dzikim winem.
Ale kot wspólny, działkowy.

wtorek, 23 maja 2017

Noc Muzeów.


Obejrzałam wystawę grafik Francisco Goyi, zgromadzono na niej aż osiemdziesiąt eksponatów. Przytłaczające to obrazy, często abstrakcyjne przedstawianie wad i ludzkich ułomności, okropności wojny, koszmarów. Brr...

Widziałam też obraz Jacka Malczewskiego.
To portret żony artysty.
Obejrzałam też "Portret kobiety" Witkacego.
Obraz Zofii Stryjeńskiej z motywem ludowym, ale o tematyce religijnej.
Tytuł obrazu "Chrystus ukazujący się matce" (Nadchodzi wiosna).
Podziwiałam dwa dzieła Kantora:
"Wielopole" i "Parasol i postacie"
Największe wrażenie zrobiły na mnie dwa dzieła.
Jest to obraz olejny współczesnego malarza
Stanisława Rodzińskiego pt."Pieta".
Proszę, przyjrzyjcie się temu obrazowi, mnie poruszył bardzo. Tyle tu bólu i uduchowienia!
Wymowna też jest moim zdaniem poniższa instalacja!
Nosi ona nazwę "Ostre przedmioty", autorem jest Jarosław Kozłowski.
Uświadomiłam sobie po raz kolejny, że słowem można boleśnie ranić, a nawet zabić!!!
(Grafiki z Internetu, a pozostałe zdjęcia pstrykałam za zgodą pracowników muzeum. )

piątek, 19 maja 2017

Jak u Tuwima!

"Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego."

"Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!"

(Julian Tuwim "Rwanie bzu".)




poniedziałek, 15 maja 2017

O tym co czytam.


            Po raz pierwszy od wielu, wielu dni zostałam w domu! Mam trochę więcej czasu dla siebie. Przede mną zebranie spółdzielcze i wykorzystałam okazję, by nie pójść do pracy. Porządkuję balkon, piorę, no i piszę…

            Chcę przejrzeć co czytałam, co mam zamiar przeczytać.

Skończyłam właśnie „Lawendowy pokój” Niny George. Pożyczyłam tę książkę od córki, to jej prezent od przyjaciółek. Polecała mi jako rzecz szczególnie ciekawą.

A moja opinia? Pomysł konstrukcji powieści ciekawy. Jean, główny bohater, prowadzi na barce księgarnię. To Apteka Literacka - taką nosi nazwę. Jean Perdu sprzedaje książki jak leki. Rozmawia ze swym klientem i pyta o problemy i proponuje konkretną książkę – lek na przypadłość. Nie potrafi uleczyć jednak sam siebie z nieszczęśliwej miłości sprzed dwudziestu laty. Powieść zawiera wiele sentencji i…przepisów kulinarnych.  Z Jeanem Pedru mieszkamy w Paryżu i płyniemy Skwaną , potem kanałem Loary,  Rodanem aż do Awinionu. Towarzyszymy mu w jego przeobrażaniu się i poznajemy jego miłości.

Podróżowałam kiedyś po Francji, byłam dwa razy w Paryżu i płynęłam Sekwaną. Czytałam też w tymże czasie Alberta Whartona „Dom nad Sekwaną”, więc pomysł konstrukcji powieści „Lawendowy pokój” nie był mi obcy. Polecam, chociaż czytało mi się ciężko.


A to obraz ilustrujący pływające domy na Sekwanie. autor: By Brzeziński.
           
           Przede mną kilka książek, które zaczęłam czytać, leżą „napoczęte”. Trochę rzeczy lekkich, trochę różnych. Nie jestem poukładana!



A co czytałam ostatnio i polecam szczególnie?

Wróciłam po wielu latach do "Wichrowych Wzgórz” Emily Bronte. Czytało mi się jak najlepszy współczesny kryminał! Fabuły i szczegółów już nie pamiętałam. Przytoczę opinię Jarosława Iwaszkiewicza o tej powieści: „Tajemnicze i urzekające wrzosowiska północnej Anglii i historia tragicznej miłości i zemsty.” „Autorka o  piekielnej wyobraźni, pewnie też piekło nosiła w sobie. Ta pozornie spokojna dziewczyna stworzyła powieść horror. Jest ciągle dla badaczy literatury tajemniczym, zachwycającym zjawiskiem.”


Polecam też powieść o powojennej Warszawie Leopolda Tyrmanda „Zły” To też sensacyjna historia, która toczy się w latach pięćdziesiątych w gruzach Stolicy. Kto choć trochę kocha i zna Warszawę, powinien przeczytać.

I tak oto połączyłam Paryż z Warszawą, a są to miejsca w których żył Leopold Tyrmand.

 






 

poniedziałek, 8 maja 2017

A czas ucieka!

Minął długi weekend. Po naszej uroczystości zostały wspomnienia, piękne, wzruszające! Mamy też bilety do opery i na weekend w Ciechocinku. (Ciągle dokuczałam KM: "A do Ciechocinka nigdy mnie nie zabrałeś!" )
No to teraz mam!

Pojedziemy tam w czerwcu, na pewno będzie pięknie!



środa, 3 maja 2017

Pięknie, kwiatowo i uroczyście.


Niech bukiety poświadczą jak piękny był to dzień.
50 tulipanów rozjaśnia sypialnię.
Róże w kryształowym wazonie... Jak dawniej, za każde 10 lat po jednej.
Tu pięćdziesiątka widoczna jest aż nadto!
To bukiet praktyczny, przetrwa najdłużej.

Kolejne pięć czerwonych róż zdobi biurko.
Ten niebieski pasuje do kuchni.
Ten słodki różowy cieszy w miejscu, gdzie lubię czytać.
Największy, pełen tajemniczych, których nie umiem nazwać kwiatów, rzuca się w oczy zaraz przy wejściu.

Uroczystość piękna, moc wzruszeń i serdeczności. Zaczynam kolejną pięćdziesiątkę! Trzymam kciuki, by była równie szczęśliwa!!!