poniedziałek, 28 listopada 2016

Czy te oczy mogą kłamać?

Po imprezie. Było dość hucznie, trochę wzruszeń, trochę śmiechu! Spotkałam przyjaciół, których nie widziałam kilka lat. Mieszkają daleko. Rozmowom i wspomnieniom nie było końca! Tańce i rozmowy trwały do późnych godzin. W domu byliśmy około trzeciej rano!
Na drugi dzień gościliśmy u jubilata w domu i tu podobało mi się bardzo! Żarty, wspomnienia, opowieści przy stole, szczerość i brak sztuczności, udawania, to było to co cenię i z tym czułam się doskonale.
Myślę, że po tych wynurzeniach zrozumiały jest tytuł notki.
A kot? Pretekstem.

piątek, 25 listopada 2016

Przed imprezą.

Jeszcze do 17 godziny w pracy, a już myślę o imprezie wieczornej. Idziemy na 60 urodziny przyjaciela. Za godzinę ucieknę do fryzjera. Wieczoru się boję, bo to aż 50 osób z różnych środowisk i w restauracji, takiej "lepszej". Muszę nastawić się pozytywnie. Będzie super, będzie super, będzie dobrze...

niedziela, 20 listopada 2016

Notka beztalencie.

Sformułowałam tytuł i zaraz zaczęło się knocić! Próbuję drugi raz. Postanowiłam tytułu nie zmieniać, to przecież nie czary, tylko zwyczajny Internet.
Tydzień pracy, potem dziś kończący się weekend. Sporo odpoczynku, ale piątek burzliwy.
KM z wizytą u kardiologa, ja w pracy sama. Powrót autobusem. Nawet przyjemnie, bo jest się wśród ludzi.
Spotkaliśmy się w domu i musieliśmy wrócić razem do firmy, by uzbroić alarmy.
Piątek był nasz, ale dopiero od 22 godziny.
Sobota udana. Rano kosmetyczka, KM - fryzjer. Potem długo spacer po lesie. Plony na zdjęciach.

Wieczór u syna. Urodzinowy wieczór.  Bardzo byliśmy szczęśliwi, że tak nam się dobrze rozmawiało! Syn opowiadał o nurkowaniu, pokazywał filmy
 ze swego podwodnego życia. Ależ to go pasjonuje!
To wielkie szczęście mieć sobie tak wiele do powiedzenia! Matka, ojciec i dorosły syn.
Po kilku godzinach dołączyli do nas pozostali członkowie syna rodziny, żona, syn, córka i biesiadowaliśmy do późnych godzin wieczornych.
Niedziela za to bardzo spokojna, a od poniedziałku... i tak mija tydzień za tygodniem.
A nie mówłam, że będzie bez pazura, bez talentu?

wtorek, 15 listopada 2016

Zdarzyło się naprawdę.

1. Jestem w trakcie czytania i chwilami studiowania zbioru reportaży autorstwa Włodzimierza Kalickiego. "Zdarzyło się" to tytytuł tego dzieła. Książka liczy 1177 stron i musiałam ją przenieść z biblioteki do pracy i nie żałuję, bo to bardzo mądra i interesująca książka.
Oceniana jest jako niezwykła. Autor w sposób oryginalny napisał własną kronikę dziejów świata na przestrzeni tysiącleci.
Układ książki osobliwy, reportaż na każdy dzień roku, codziennie inny, z różnych lat, wieków. Można czytać na bieżąco lub wybierać interesującą nas datę. Lektura bardzo pouczająca i wciągająca.
Dodam jeszcze, że te reportaże Włodzimierza Kalickiego to nowy, nieistniejący dotychczas gatunek literacki: krótki reportaż z przeszłości; gorący, barwny, wciągający jak kryminał w odcinkach. Bardzo polecam.
2. To zdarzyło się wczoraj! Mój telefon zainfekował wirus. Klikałam i straciłam 11,70. Wiem, niewiele, ale otrzymywałam sms-y, że będą teraz przysyłać różne ciekawostki trzy razy w tygodniu, każdy sms po tyleż samo. W zdenerwowaniu przeczytałam umowę, którą podobno z nimi zawarłam. Nadawca z siedzibą w Amsterdamie i odwołać mogę się w ciągu 2 tygodni, tak informowała mnie firma. Moje zdenerwowanie sięgało szczytu. Nie spałam, nie użalałam się przed K M. Wstydziłam się. Dziś pobiegłam do T-MOBILE i miła pani zlikwidowała w kilka sekund tę umowę. Radziła : NIE KLIKAĆ w takiej sytuacji. Odetchnęłam.

sobota, 12 listopada 2016

Czas relaksu, relaksu to czas...

Święto Niepodległości! Czas spędzony z najbliższymi. Wieczór pełen sportowych emocji i świąteczny prezent od polskich piłkarzy!!!
Wolna sobota.
Zakupy w markecie. Wszystko do pieczenia pierników.
Zakup drobnych potrzebnych rzeczy, bo nigdy nie ma na to czasu! Sweter, dwie czapki, kosmetyki.
A po obiedzie pieczenie pierników. W tej chwili goście w kinie, ja odpoczywam. Jutro obiad z kawą dla dziewięciorga! No tak, to cała nasza rodzina, ta najbliższa.

czwartek, 10 listopada 2016

Poproszę o trochę czasu.

Jesień umyka. Już liści szelestu prawie nie słychać. Lekki mróz sprawia, że rano wszystko wokół jak przysypane cukrem pudrem.
A moja codzienność pędzi!
Wracając od lekarza odwiedziłam sklep z herbatami i kawą. To miejsce pełne uroku. Tu mnóstwo ciekawych staroci!
To wejście do tego magicznego miejsca.
Zakupowi herbat sprzyjały sentencje. Nie oparłam się! Kupiłam kilka.
Spacerowała po tym sklepie oszołomiona jego urokiem. Fotografowałam.
Zaglądałam we wszystkie zakamarki tego przybytku i stwierdziłam, że muszę tu wrócić na poważniejsze zakupy.
Wróciłam do mieszkania w którym gościłam, a tam czekał na mnie kot.
I jak tu się nie cieszyć życiem?

środa, 2 listopada 2016

Medyczne perturbacje.

Już więcej niż dwie godziny czekam w kolejce do specjalisty. Czekam cierpliwie, bo rejestrowałam się pół roku temu. Na szczęście to tylko badania kontrolne, może na rozmowie z lekarzem się skończy?
Przyjechałam tu specjalnie, by skontrolować stan swojego zdrowia. Cztery lata temu wyleczyłam się z WZW typu C, zobaczymy czy nie ma śladów po wirusie.
Jestem dobrej myśli. Trzymajcie kciuki!