To zdjęcie towarzyszy mi już 10 lat na moim blogu. Tu jest powiększone i kolorowe.
Lubię patrzeć na taką radosną malutką mamę. Na tym zdjęciu jest bardzo szczęśliwa.
Ma tu pewnie prawie pięć lat, mieszka z rodzicami we Wrocławiu, jest najmłodszym dzieckiem Antoniny i Ludwika. Ma cztery starsze siostry i brata.
We Wrocławiu prowadzano ją do ochronki (dziś przedszkole), pamiętała, że towarzyszyła jej niania.
O niani wstydziła się, a może bała, wspominać. Dorosłe swe życie spędziła w PRL-u.
Za sześć lat była już całkowitą sierotą. Całe szczęście, że miała kochające rodzeństwo...
pamiętnik
wtorek, 26 maja 2020
czwartek, 14 maja 2020
Na działce.
Bywa, że jedziemy na działkę. To dla nas najbezpieczniesze miejsce w czasie pandemii.
Zresztą to kot działkowy pilnuje tu porządku. Trzyma się z daleka i obserwuje.
Wysprzątaliśmy chatę, umyłam okna.
Jeszcze w domku zimno, ale córka z rodziną poprzedni weekend nocowała.
Zięć z mężem obcinali żywopłoty, ja z córką sadziłam kwiaty.
Oto efekty. Jak kwiaty urosną, w pełni rozkwitną, będzie kolorowo.
Na balustradach posadziłyśmy pelargonie o osobliwych kwiatach w kształcie różyczek.
Pobawiliśmy się w pracę na działce, czas z niej więcej korzystać!
środa, 22 kwietnia 2020
Zostań w domu!
No i cóż! Życie jest pełne niespodzianek! Ale dlaczego przykrych, wręcz tragicznych?
Z gór wróciliśmy po tygodniu.
I...
Stało się! Koronawirus!
To jemu, tajemniczymu wrogowi musieliśmy się podporządkować!
Dziś trwa szósty tydzień narzuconej sobie kwarantanny.
Z nadejściem wiosny dzieci przynosiły do naszego domu kwiaty. Tak umilały nam czas. Na kuchennym oknie zakwitły bratki, a my pojechaliśmy na działkę po bukszpan.
(Czy poznajcie mój ukochany dzbanuszek? )
Zajęłam się przygotowywaniem domu na Święta Wielkiej Nocy.
Sprzątałam miejsce po miejscu, maniakalnie! Wszystko starannie, obmyślając dekoracje.
Córka obdarowywała nas kwiatami, zięć znosił zakupy.
Trwały też przygotowania duchowe.
Przygotowywałam się do Niedzieli Palmowej.
Z niczego zrobiłam palmę i cieszyłam się tym co mam.
Z radością oglądałam piękną Mszę św. transmitowaną z Ziemi Łomżyńskiej, z Bazyliki Mniejszej w Myszyńcu! Zachwycał obrządek bez wiernych, ale pełen dobrego słowa, a przepiękne stroje dwojga uczestników i bogate dekoracje z przepięknych palm, zachwycały!
Oglądałam samotnego Papieża Benedykta w ogromnej Bazylice św. Piotra. Wzruszałam się Drogą Krzyżową z Watykanu. Modliłam się.
Towarzyszyła mi moja Pieta kupiona wiele lat temu w Watykanie.
Z radością przygotowywałam śniadanie wielkanocne.
Czekały popieczone ciastka i mazurki, pascha, jaja, chrzany do jajek i kiełbasy. Zrobiłam skromną święconkę, KM uczynił znak krzyża i...tylko we dwoje usiedliśmy do śniadania.
Nie było nam smutno, dzieci i wnuki duchowo były z nami, a my cieszyliśmy się, że mamy siebie.
Z gór wróciliśmy po tygodniu.
I...
Stało się! Koronawirus!
To jemu, tajemniczymu wrogowi musieliśmy się podporządkować!
Dziś trwa szósty tydzień narzuconej sobie kwarantanny.
Z nadejściem wiosny dzieci przynosiły do naszego domu kwiaty. Tak umilały nam czas. Na kuchennym oknie zakwitły bratki, a my pojechaliśmy na działkę po bukszpan.
(Czy poznajcie mój ukochany dzbanuszek? )
Zajęłam się przygotowywaniem domu na Święta Wielkiej Nocy.
Sprzątałam miejsce po miejscu, maniakalnie! Wszystko starannie, obmyślając dekoracje.
Córka obdarowywała nas kwiatami, zięć znosił zakupy.
Trwały też przygotowania duchowe.
Przygotowywałam się do Niedzieli Palmowej.
Z niczego zrobiłam palmę i cieszyłam się tym co mam.
Z radością oglądałam piękną Mszę św. transmitowaną z Ziemi Łomżyńskiej, z Bazyliki Mniejszej w Myszyńcu! Zachwycał obrządek bez wiernych, ale pełen dobrego słowa, a przepiękne stroje dwojga uczestników i bogate dekoracje z przepięknych palm, zachwycały!
⁸
Oglądałam samotnego Papieża Benedykta w ogromnej Bazylice św. Piotra. Wzruszałam się Drogą Krzyżową z Watykanu. Modliłam się.
Towarzyszyła mi moja Pieta kupiona wiele lat temu w Watykanie.
Z radością przygotowywałam śniadanie wielkanocne.
Czekały popieczone ciastka i mazurki, pascha, jaja, chrzany do jajek i kiełbasy. Zrobiłam skromną święconkę, KM uczynił znak krzyża i...tylko we dwoje usiedliśmy do śniadania.
Nie było nam smutno, dzieci i wnuki duchowo były z nami, a my cieszyliśmy się, że mamy siebie.
niedziela, 12 kwietnia 2020
Powrócę, mimo wszystko!
Pomimo wszystkim przeciwnościom życzę radości z bycia razem w Święta Wielkiej Nocy! Jeszcze będzie dobrze!
wtorek, 10 marca 2020
Narciarski tydzień!
Już myślałam, że tej zimy nie zobaczę śniegu!
A tu, w Zieleńcu śnieg jest!
Oto wejście do naszej chatki przy karczmie Gryglówka!
Dziś 2. dzień jazdy na nartach. KM (kolega małżonek) z ekipą narciarską zjeżdża, a ja spaceruję, wypoczywam.
A to bar na górze. Lech jest wszędzie!
A tu trasy się krzyżują, można się przesiąść z krzesełka na kanapę! Ale narciarze sobie dogadzają!
A dzieciom wygody nie są potrzebne! Wystarczy listek z plastiku!
Ale niestety śnieg coraz bardziej mokry i ciężki!
Jednak narciarz to twardziel! Zjeżdża i już!
A tu, w Zieleńcu śnieg jest!
Oto wejście do naszej chatki przy karczmie Gryglówka!
Dziś 2. dzień jazdy na nartach. KM (kolega małżonek) z ekipą narciarską zjeżdża, a ja spaceruję, wypoczywam.
A to bar na górze. Lech jest wszędzie!
A tu trasy się krzyżują, można się przesiąść z krzesełka na kanapę! Ale narciarze sobie dogadzają!
A dzieciom wygody nie są potrzebne! Wystarczy listek z plastiku!
Ale niestety śnieg coraz bardziej mokry i ciężki!
Jednak narciarz to twardziel! Zjeżdża i już!
czwartek, 27 lutego 2020
A co się działo do dziś?
Co działo się po bebe shawer?
Po tygodniu u córki zorganizowały jej przyjaciółki pokaz thermomixa.
To samogotujące urządzenie koniecznie chciałam zobaczyć. Byłam bardzo ciekawa, czy to gotowanie, czy czary? Zaproszona stawiłam się z KM.
Nie widziałam zbyt dużo, dziewczyny zaglądały ciekawie do gara, w niemałej kuchni było ciasno i gwarno, a cudowne urządzenie hałasowało.
Postanowiłam spotkać się z córką następnego dnia. Zostaliśmy zaproszeni na obiad z kawą, a wszystko wyczarowane w termomiksie.
Smaczne, zdrowe, a ciasto drożdżowe udane jak nigdy. A na drogę zostaliśmy obdarowani drożdżowymi bułeczkami. Pychotka...Jak mówiły moje małe wnuki.
Widziałam, że KM boi się, że ja też zachoruję na takie urządzenie, ale NIE. Moja kuchnia musi się różnić od kuchni córki! Bo gdzie podziałaby się tradycja? Tradycyjne smaki domu rodzinnego?
Po wielu latach odwiedziła mnie Moja chrześniaczka. Spotkałyśmy się przypadkiem w sklepie i wymieniłyśmy telefony.
Ostatni raz widziałyśmy się na jej ślubie. Pewnie dziesięć lat temu!Przyszła z córeczką, siedmioletnią. Wyglądały zdrowo, kwitnąco. Mała kipiała radością. Śpiewała, recytowała, rysowała. Byłam szczęśliwa, że je widzę.
Czy moja Krolina była i jest szczęśliwa? Życie jej nie rozpieszczało, a obecnie jest po rozwodzie!
W ferie wyjechaliśmy w pięcioro do Kołobrzegu. Mieszkaliśmy w pięknym miejscu. Nasz hotel Bałtyk, jest nad morzem i naprzeciwko mola. Taki też widok miałam z okna.
Nie mam własnych zdjęć, gdzieś zgubił się w starym aparacie.
Wykupiliśmy pakiet z zabiegami, czułam się jak w sanatorium. Cały dzień zajęty! Trzy posiłki i dwa zabiegi dziennie. Ledwo był czas na spacery i baseny!
Nigdy nie byłam w sanatorium, ale zaobserwowałam, że nie ma tam człowiek lekko!
No i nadszedł koniec karnawału! Zapomniałam o chorobie! Skończyłam jeść antybiotyk w czwartek, a już w sobotę byłam na tańcach.
Bawiliśmy się wesoło, tańczyliśmy i śmialiśmy się dużo! No i toastom nie było końca! Tego dnia 22.02.2020 roku, prawie o 2 godzinie urodziła się Melania! Wnuczka przyjaciół, córka mojej kochanej pupilki. Jestem pewna, że 2. któte jej towarzyszyły przy narodzinach, przyniosą jej szczęście!
Po wizycie przyjaciół. Nowa dekoracja stołu!
czwartek, 13 lutego 2020
Uczę się być znowu na bloggerze.
Oto sprawca moich kłopotów.
Nowy aparat, nowe problemy.
Już myślałam, że będę musiała założyć nowy blog. Udało się.
Kolejny problem miałam z sokowirówką, ale już się uporałam. To urządzenie mechaniczne, więc prostsze.
Zainwestowaliśmy w zdrowie no i trochę czasu zajmuje nam to dbanie o nie.
Podsumowując. Zadaję kłam przysłowiu, że od przybytku głowa nie boli!
A właśnie boli!
Nowy aparat, nowe problemy.
Już myślałam, że będę musiała założyć nowy blog. Udało się.
Kolejny problem miałam z sokowirówką, ale już się uporałam. To urządzenie mechaniczne, więc prostsze.
Zainwestowaliśmy w zdrowie no i trochę czasu zajmuje nam to dbanie o nie.
Podsumowując. Zadaję kłam przysłowiu, że od przybytku głowa nie boli!
A właśnie boli!
Subskrybuj:
Posty (Atom)