Minęły pracowite dni w firmie. Piec gazowy naprawiony, "fartuch" nowy przybity, nowa reklama w umytym oknie osadzona. Wysprzątane i małe akcenty świąteczne umieszczone. Uff!
A to efekty naszej pracy.
Dom też prawie gotów do świąt, zakupy zrobione, menu przemyślane. Więc od poniedziałku - do dzieła.
Mało mamy ostatnio czasu na spotkania towarzyskie. Pewnie latem nadrobimy zaległości.
Sporo się badam, to też zajmuje czas.
Ps. Na zdjęciu cybulica syberyjska, niedaleko mego domu kwitnie tak obficie, że łąka jest niebieska! Piękne to!
widok cebulicy wiosną bardziej mnie cieszy niż przebiśniegi i krokusy, a cudeńka rękodzielnicze to coś co mnie od zawsze porusza... i coraz częściej myślę o tym, że jednak wrócę do srebra na spokojne jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńzawsze zazdroszczę ludziom talentu w rękach i talentu w oczach....
OdpowiedzUsuńCebulice uwielbiam... od przedszkola. Pamiętam takie pole własnie z tamtych czasów... w parku po drodze. Teraz mam cebulicę w ogrodzie, ale niestety nie tyle
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tym co widzę! :)
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz że przygotowujesz Święta? Mnie mój Mąż też już załatwił pomaganie Teściowej ;)
Piękne motyle i tyle. I nie uciekają, gdy się chce z zachwytem, nad nimi pochylić!
OdpowiedzUsuńEleganckie dziełko muszę powiedzieć. Motyle to wdzięczny temat, nawet jak nie mają kolorowych skrzydeł. Choć w tym tło robi całą sytuację ciekawą.
OdpowiedzUsuńNo ba. Przed Świętami wszystko musi lśnić. :)
Pozdrawiam!
Niebieska łączka i piękne motyle:) Pozdrawiam przedświątecznie.
OdpowiedzUsuń