Byłam w operze Nova w Bydgoszczy. Widziałam, słyszałam, podziwiałam operetkę "Księżniczka czardasza" Emmericha Kalmana. Ta barwna i pogodna opowieść o miłości chwilami oczarowywała, chwilami wzruszała, rozśmieszała i bywało, że chciało się śpiewać z chórem czy solistami lub tańczyć z baletem.
"Księżniczka czardasza" powstała w przededniu pierwszej wojny światowej. Treść dzieła, jak już pisałam to miłość, miłość arystokraty Edwina do gwiazdy kabaretu Sylvii. Akcja oryginału toczy się w Budapeszcie i Wiedniu.
Reżyser, Wojciech Adamczyk ( ten sam co reżyserował "Ranczo") operetkę odkurzył, zrewaloryzował i akcję przeniósł do Warszawy lat dwudziestych.
Widowisko imponowało mi rozmachem. Do tejże sztuki Maria Balcerek zaprojektowała przepiękne, bogate stroje, a było to aż 350 kostiumów!
Muzyka porywała, orkiestra pod dyrekcją Piotra Wajraka wtórowała chórowi i solistom. Z przyjemnością słuchałam nieśmiertelnych arii: "Bo to jest miłość", "Artystki, artystki, artystki z varietes", "Czardasz, czardasz". Podziwiałam znakomitą artystkę w tytułowej roli, Urszulę Piwnicką.
Podziwiałam balet i choreografię.
Szczególnie podobała mi się rola Antoniego Dowejko, przyjaciela Sylvii i Edwina. W tej roli wystąpił Jakub Zarębski, był perłą przedstawienia!
Zobaczcie sami!
Sama sobie się dziwię, że dotychczas sądziłam, iż nie lubię operetki!!!
Ach Kalman ,kobiety , muzyka ,wino i śpiew.I czardasze i tokaj i miłość!Piękna operetka ,ponadczasowa w swoim gatunku.
OdpowiedzUsuńSłyszę te skrzypce i dusza mi śpiewa.
Wow! Świetnie, obie uderzyłyśmy w wyższe tony (ja byłam na Carmen i również nie żałuję) i co ciekawe, nigdy wcześniej nie czułam specjalnego pociągu do sztuki operowej. A teraz... chodzę i nucę pod nosem operowe arie. I sama sobie się dziwię. Pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno juz tego nie widziałam...Swietna sprawa, dawno bardzo nie byłam na żadnej operetce, a to takie odprężające i przyjemne...
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam operetki!
OdpowiedzUsuńJa w kwestii tego typu sztuk zatrzymałem się na musicalach. Do tej pory byłem na ,,Kotach", ,,Tańcu Wampirów" i na quasi musicalu w teatrze Buffo w stylu bałkańskim.
OdpowiedzUsuńNo ja to lubię określone zakupy typu książka czy płyta. :)
Informatycy to bardzo potrzebni nam ludzie. W końcu nie wszystko można znaleźć w Sieci o naprawach sprzętu elektronicznego.
Pozdrawiam!
"Księżniczka czardasza" była pierwszą operetką, na którą zabrali mnie rodzice jako nastolatkę. uwielbiam operetkę, trochę mniej operę(więcej partii śpiewanych, przez co trudniejsza w odbiorze).Niestety od chwili przeprowadzki do stolicy nie byłam ani w operze. Dawno temu raz w Teatrze Wielkim, ale tytułu spektaklu po 40 latach, niestety nie pamiętam.
OdpowiedzUsuń