poniedziałek, 12 września 2016

To i owo.

Wczoraj nasza najmłodsza wnuczka skończyła dziesięć lat. Nie ma już małych dzieci w naszej najbliższej rodzinie. Szkoda...
A wnuki ? Jest ich troje.
Wszyscy w tym roku szkolnym rozpoczynają coś nowego.
Najstarszy podjął decyzję zamieszkania w internacie. Czy spodoba mu się dyscyplina tego miejsca? Czy będzie umiał mieszkać z kolegami w pokoju ?
Jego młodsza siostra zacznie naukę w liceum najlepszym w mieście. Nie będzie lekko. Czy podoła obowiązkom? Jest pilna i ambitna, zdolna, ale czy nie ugnie się pod nadmiarem obowiązków ?
A najmłodsza? Rozpoczęła czwartą klasę. Nowa pani wychowawczyni,nowe koleżanki i koledzy,nowa sala lekcyjna,wszystko budzi jej niepokój. Jest bardzo wrażliwym dzieckiem. Czy uodporni się na codzienne kłopoty?
To wszystko mnie nurtuje. Nie ma zmartwień, to ich szukam? Nie ! Po prostu troszczę się o najbliższych.

13 komentarzy:

  1. To prawda. Choćbyśmy nie chcieli, to zawsze Ci najważniejsi, najbliżsi będą spędzać nam sen z powiek...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje wnuki znacznie młodsze- młodszy skończył w lutym 5 lat, starszy 7.Obaj wychowują się w zupełnie innym kraju i zupełnie innych niż u nas warunkach. A życie mnie nauczyło, że zamartwianie się na zapas jest mało praktyczne i meczące.Gdy młodszy w wieku 10 miesięcy został oddany do żłobka zamartwiałam się, bo miałam w pamięci polskie żłobki. Ale tam żłobki nie są przechowalnią dzieci a placówką opiekuńczo - wychowawczą
    z prawdziwego zdarzenia.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieci zawsze szybko rosną :) A takie zmartwienia to nie zmartwienia, tylko naturalna troska. I właśnie takie babcie powinny być :)

    OdpowiedzUsuń
  4. moja wnuczka (jedyna( ma klasę maturalną.....aż się boję bać.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Troska o najbliższych wpisana jest w nasze życie.Wnuki masz na medal!
    Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj. Wszystkiego najlepszego dla wnuczki. Oj tam, oj tam, nie martw się na zapas, wszystko będzie dobrze. W razie czego, właśnie od czego jest kreatywna babcia, zawsze pomoże. Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka nasza rola, najpierw rozpieszczać, potem się zamartwiać, ha, ha, uchylilibyśmy nieba naszym wnukom, ale to nie możliwe. Mam jedną wnuczkę i...bardzo ją kocham.Czyli wiesz już wszystko 'Babciu'.:)))))))))
    Pozdrawiam najserdeczniej.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. To wspaniali młodzi ludzie, na pewno dadzą sobie radę. Ale taka już rola babci: martwić się o wnuki;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze Cie rozumiem, kochać wnuki to jednak nie tylko radość. Troska to też zamartwianie się. Ufam dzieciom i wnukom ale jednak swoje wiem!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju... Musze przyznac ze z mojej perspektywy to jest... Piekne!!!
    Tak wlasnie powinno byc. Nie mamy juz na nich wielkiego wplywu, znaczy Ty na te wnuki, usamodzielniaja sie, ida w swiat, sami podejmuja decycje i lrocza swoimi sciezkami. Mozesz sie temu przygladac, byc blisko i sluzyc rada, babcia ma byc jak najwspanialsza poduszka, najmniekciejsza, najdelikatniejsza... Ja jako rodzic mam jeszcze jakis wplyw ale tak naprawde aby byc madrym rodzicem trzeba pozwalac.. Isc tymu drogami, sciezkami, naprowadzac i tlumaczyc i ufac w madrosc naszych dzieci.
    A kiedys mam nadzieje, czeka mnie tez rola Babci :)
    Ech... Chciala bym w przyszlosci buc babcia do ktorej zawsze beda wpadac wnuki na kakao i pod ulubiony koc, ktorym zawsze zalacze bajki i filmy z dziecinstwa ich rodzicow...
    Jeju...!!! A poki co moje cory maja 8, 5 i 1 rok ;)
    Pozdrawiam Cie cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam Cię serdecznie. Dzięki za uznanie, naprawdę to ja nań nie zasługuję. Niemniej miło, że tak mnie odbierasz.
    Popatrz, jak różne są nasze losy. Ty - możesz się poszczycić taką fantastyczną gromadką bliskich Ci osób; ja - zero dorobku. Nikogo. Z jednej strony zazdroszczę, z drugiej - tak się przyzwyczaiłam do samotnej egzystencji, że chyba nie dałabym teraz rady obdarzyć wszystkich miłością, jaką powinno się ich kochać. A miałam tego spory zasób. Zabrakło fizycznej obecności osób do przelewania tych uczuć. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj.Dziekuję za wizytkę na moim blogu.Miło mi i zapraszam w wolnej chwili::))
    Dzieci są zdolne ,więc nie będzie problemów.Poradzą sobie,nawiązują szybkie kontakty w szkole.Ważne ,by nauka szła jak po maśle i będzie ok::)))Ale jakby nie było , człowiek zamartwia się na za opas:)Może niepotrzebnie?Pozdrawiam-Danka meszek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Też tak czasem mam, że nie mając jakichś problemów własnych zaczynam nieco martwić się problemami innych osób. Mam jedną ważną osobę, o którą lubię dbać mimo dzielących nas kilometrów, ale wydaje mi się, że nawet spytanie się kogoś czy zjadł coś, wypił wodę itp. jest formą dbania o drugą osobę.

    Dzięki. :) Na razie będę uważał na tę stopę.

    Raczej jodowanie nie jest inwazyjne, choć może nieco zniszczyć śluzówkę ust. Ale poza tym nie czytałem o większych skutkach ubocznych.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń