sobota, 10 czerwca 2017

Pożegnanie z bratkami.

Dziś na balkon wkroczyły pelargonie. Jedna inna, jest przeznaczona na parapet. Dziś jest tylko oswajana.
Cały dom stroją bratki!
Stoją w kuchni w dzbanuszku z historią.
W sypialni, w saloniku, na parapetach.


Stwierdzam: ja to się cieszę byle czym! Byle co mnie cieszy!!!

5 komentarzy:

  1. Śliczne. U mnie nie ma pelargonii, mam za to surfinie, tunbergie, nasturcje i nagietki, i oczywiście lantany i dipladenie:). I bratki też:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja powiedziałabym, że nie byle czym, tylko wszystkim, a kwiatki potrafią dać dużo radości :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię bratki.Pamiętam w Bonn olbrzymi trawnik caluteńki w jasnopomarańczowych bratkach. Wyglądały prześlicznie, przez chwile nie wierzyłam własnym oczom,że to bratki.
    Kochana, cieszenie się małymi rzeczami jest wielką sztuką i mądrością, wiesz???
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Basieńko, kwiaty życie umilają -- fakt. Szkoda, że nie są trwałe. No cóż, życie też nie trwa długo :))
    Ja raczej wolę wszystkie pachnące, np. lilie. Taki ze mnie wybredny typ :)) Pozdrawiam serdecznie **

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie jest pożegnanie bratków. Znalazłaś dobry sposób by je zatrzymać, a do tego... dzielisz się z nami. W mojej pamięci na pewno zostaną, podobnie jak Twoja urokliwa kolekcja dzbanuszków :)

    OdpowiedzUsuń