Poruszając się prawie po bezdrożach dojechaliśmy do Chlebiotek. To wieś w której urodził się dziadek przyjaciela. Wieś bardzo ładna, a stare mieszało się z nowym! Odwiedziliśmy cmentarz, zadziwiał zadbaniem, czystością i elegancją pomników. Grobu pradziadka nie znaleźliśmy, ale prawie cały cmentarz to groby krewnych przyjaciela.
Fotografowałam stare domy, bo wieś była wyasfaltowana i pełna nowych budynków z ogrodami.
A oto kościół katolicki w Chlebiotkach, stoi w pobliżu cmentarza.
Z Chlebiotek, już asfaltem dojechaliśmy do wsi Zawady, tu podziwialiśmy kaplicę ufundowaną przez rodzinę przyjaciela, przez małżonków pp. W.
A działo się to w 1878 roku. Do dziś neogotycka cmentarna kaplica w Zawadach prezentuje się imponująco.
Przed nami była podróż do Tykocina!
Zawsze chciałam trafić do tego miasteczka!!! Wydawało mi się miasteczkiem - legendą.
To temat na kolejną opowieść.
Ile radości i dobrej energii w tym Waszym buszowaniu po Podlasiu!
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba:-)
Pozdrawiam i czekam na relację z Tykocina.
Uwielbiam takie stare wiejskie chatki, niestety zarówno w mojej wsi, jak i okolicznych już prawie takich nie ma.
OdpowiedzUsuńtylko pozazdrościć Twoich wojaży...
OdpowiedzUsuńStarych domów i dawnego klimatu coraz mniej, tym bardziej warte uwiecznienia na zdjęciach:-)
OdpowiedzUsuńCudny klimat :)
OdpowiedzUsuńPodlasie dla mnie jeszcze nie odkryte.
OdpowiedzUsuńPiękna wyprawa :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Podlasiu, a prezentuje się naprawdę imponująco. Czekam na kolejną część historii z wyprawy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ okolic Białegostoku pochodzi przyjaciółka mojej matki, ale ja nigdy tam nie byłam. Z przyjemnością poczytam o innych wsiach i miasteczkach tego regionu. Ukłony.
OdpowiedzUsuń