wtorek, 30 sierpnia 2016





Weekend spędziliśmy w Bydgoszczy. Było super! O tym opowiem innym razem.

Pragnę myślami wrócić do Krakowa.

Wybierając się do Krakowa bardzo pragnęłam zbaczyć Cricotekę. To były moje ciche plany, moje marzenie. Kilka lat temu, gdy płynęłam Wisłą, widziałam wielki napis CRICOTEKA. Wiedziałam, że jest to centrum Kantora w budowie. Bałam się, że moje plany nie będę w stanie zrealizować, był nas przecież cały autobus!

Udało się! W czworo urwaliśmy się z wycieczki i przeprawiliśmy się przez Wisłę, pod muzeum zawiózł nas Pan Samochodzik, opowiadał bardzo interesująco, zatrzymywał się w ciekawszych jego zdaniem miejscach i sam był ciekaw, gdzie na Kazimierzu mieści się ta Cricoteka!

I oto ukazało nam się  cudo, dworek cały w szkle!!! Połączone stare z nowym. Wydało mi się takie kantorowskie! Oniemiała i bardzo podniecona weszłam do budynku.

Kupiliśmy bilety i udałam się do małej księgarni w której kupiłam książkę Krzysztofa Miklaszewskiego „Kantor od kuchni” (to już moja druga pozycja o Kantorze tegoż autora).

I zaczęłam zwiedzanie! KM i dwoje przyjaciół widzieli jak jestem przejęta, nie pytali o nic, oglądali wystawę, a ja jak urzeczona napawałam się tym miejscem!

Pozwolono mi zrobić kilka zdjęć, ale aparat zawiódł, albo moje emocje mu się udzieliły?

To co ocalało przedstawiam.

 

2 komentarze:

  1. Dodam łyżkę dziegciu do tej beczki miodu.
    Muzeum na Kazimierzu piękne i nowoczesne ,chociaż ja wolałam to stare przy ul.Kanoniczej.Miało kantorowski klimat.
    Pod Krakowem w Hucisku stoi willa ,którą T.Kantor przeznaczył na muzeum dorobku artystycznego swojego i swojej trzeciej żony Marii , tez malarki i aktorki w jego sztukach.
    Muzeum powoli ,po śmierci artysty niszczeje ,p.Maria ma juz 87 lat i nie ma siły się nim zajmować.Teoretycznie opiekuje się nim kuzyn p.Marii.Ponieważ muzeum jest wlasnością prywatną ,miasto nie daje pieniędzy na remont.
    P.Maria nie wychodzi już z domu ,chociaż jeszcze chyba z rok temu widziałam ją z plecaczkiem pomykającą nad Rudawę.
    Ostatni jej wernisaż miał miejsce dwa lata temu.
    Opiekuje się nią p.Michasia ,równie leciwa ,od 40 lat służąca Kantorów.
    P.Maria mieszka niedaleko mnie ,stąd wiem.
    Jak się ma piękny ,nowoczesny gmach muzeum na Kazimierzu /który by nie powstał ,gdyby nie Kantor/ przynoszący miastu zyski i sławę do nędzy i zapomnienia starej kobiety?
    Jako,że p.Maria nie przebiera w słowach ,tu cytuję częstą jej wypowiedz " i nawet nikt nie przyjdzie powiedzieć pocałuj mnie w dupę"

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Livio! Szkoda, że wszystko wygląda inaczej, jak się temu uważniej przyjrzeć! Oglądałam w internecie piękne zdjęcie Kantora z żoną, widziałam też uśmiechniętą panią Kantorową na otwarciu Cricoteki. To przykre co piszesz. Bardzo dziękuję. Sciskam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń