Przeglądając córki bibliotekę
spojrzałam na egzemplarz „Śniadania u Tiffaniego” Trumana Capote. Pomyślałam – czytałam. Wzięłam jednak
książkę do ręki i zamyśliłam się. Zastanawiałam się, dlaczego to opowiadanie
zawsze przewodzi mi na myśl obraz Edouarda Moneta „Śniadanie na trawie”? Czy
dlatego, że widziałam ten obraz w Paryżu? Czy z powodu podobnych tytułów?
Przeczytałam opowiadanie
jeszcze raz.
Śledziłam losy lekkomyślnej Holly, głównej bohaterki.
Podziwiałam jej marzycielską naturę i zdawałoby się beztroskie podejście do
życia. Ani razu nie wydała mi się ani wulgarna, ani też dziewczyną o lekkim
prowadzeniu. Przeciwnie, była zawsze elegancka, skłonna pomagać innym.
Holly Golightly leżąc po zabiegu w szpitalu, przed otwarciem listu od
kochanka, mówi: "Dziewczyna nie może czytać takich rzeczy bez szminki”. Nie
czuła nienawiści do mężczyzn, którzy ją wykorzystywali, a wszyscy ją kochali.
Ona chciała być tylko bogata. Tęskniła jednak za stabilizacją, za czymś swoim i
sama chciała być czyjaś. „Gdybym znalazła prawdziwy dom, w którym czułabym się
jak u Tiffaniego…”- marzy Holly. Kochała luksus, była młoda, piękna i pragnęła
być bogata.
Myślałam
o tym co tam u Tiffaniego tak zachwycało dwudziestolatkę?
Może marzył jej się szczerze dany pierścionek z
brylantem?
Może nie? Mówiła przecież: „Uważam, że noszenie brylantów
przed czterdziestką jest wulgarne.”
Może zachwycała ją elegancja i spokój salonów Tiffaniego?
Tam czułaby się sobą?
Zaczęłam interesować się słynną amerykańską firmą
jubilerską Tiffany & CO. Założył ją Charles Lewis Tiffany (1812 – 1902) i
do dziś słynie z luksusowych salonów jubilerskich, a jej znakiem firmowym są piękne i skromne turkusowe pudełka.
Jednak myśl o związku książki z obrazem nie dawała mi
spokoju!
Oto „ Śniadanie na trawie” Edouarda Maneta, obraz powstał
w latach 1862 – 1863.
Patrzę uważnie na postać nagiej kobiety, na pewno jest to
apoteoza kobiecego ciała!
Wszyscy są ubrani, a ona śmiało, bez skrępowania patrzy
nam prosto w oczy.
Jest młoda, piękna i niczym nie skrępowana. Jak Holly?
ps. Zdjęcia znalazłam w Internecie.